czwartek, 12 września 2013

Rozdział 1

Zostało 9 dni do wakacji. Kolejny dzień nudnie się zaczynający.
Budzik, śniadanie, droga do szkoły, ostatnia nauka przed wystawianiem ocen, podlizywanie się nauczycielom i... dzwonek kończący ostatnią lekcję.
Godzina 14, nie opłacało się iść do domu, mama nie pracuje więc jak spotkałaby mnie w domu to pewnie znowu zrobiłaby mi jakąś awanturę o wagary czy oceny. W takim razie poszłam pod liceum by poczekać na Patryka. Usiadłam na ławce przed szkołą, obok jakiegoś chłopaka.
-Chodzisz do tego liceum? - zapytał patrząc w dal.
-Nie jeszcze, jestem w gimnazjum. -spojrzałam na niego (brunet, brązowe oczy, dłuższe włosy, szczupły, wysoki) *całkiem ładny*-pomyślałam.
-Ładna jesteś, masz chłopaka?- ponownie zapytał, dalej nie patrząc się na mnie.
-Yyyyy?- zdziwiłam się.
-Haa , pewnie jest fajny, miły, słodki, ładny, idealny, bla bla bla...-wypowiedział to z taką ironią, że nie wiedziałam jak to odebrać.
W tym samym momencie zadzwonił dzwonek i tłum licealistów ruszył w stronę wyjścia ze szkoły.
Chciałam jeszcze raz spojrzeć na nieznajomego, ale już go nie było, jeszcze przez chwilę patrzyłam się na pustą ławkę.
Podszedł do mnie Patryk.
-To co laska...idziemy gdzieś ?-zapytał i uśmiechnął się.
-Chodźmy do mnie, pokaże Ci coś.-odwzajemniłam uśmiech.
Podążaliśmy w stronę mojego domu, gdy nagle zaczął padać deszcz. Było tak niesamowicie, słońce świeciło, a z nieba leciały krople wody. Moja mama nazywała to ,,Anielskim błogosławieństwem''.
Złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec. Patrzyłam się na Patryka, w tym świetle był piękny, idealny.
Nie była taki jak ja, dlaczego chciał się ze mną przyjaźnić?! Zadumana w tym jaki był Patryk...wpadłam na jakąś starszą kobietę.
-Ehhh, przepraszam.-powiedziałam.
-Gdzie się spieszysz młoda damo? Jest obok.-poszła dalej.
Spojrzałam się na Patryka zrobiłam zdziwioną minę, po chwili obydwojga zaczęliśmy się śmiać.
Deszcz dalej padał, ale to, że byliśmy cali mokli nie przeszkadzało nam, dla takich chwil chce się żyć.
-Wymarzone miejsce i pogoda na randkę.-zbliżył się do mnie.
Wiem, że to głupia sytuacja, taka romantyczna, ale w naszej przyjaźni nie było miejsca na romans, zawsze był, będzie i jest moim przyjacielem....tylko przyjacielem.
-Patryk, to dlaczego nie masz dziewczyny?-spytałam wiedząc, że mógłby mieć każdą.
-Bo czekam na jedyną.- odsunął się ode mnie i zaczął iść, przez chwilę stałam za nim myśląc nad jego ,,myśleniem''.
Doszliśmy do mojego domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
-Martyna, ja wyjdę na chwile na dwór, zaraz wracam.-włożył rękę do kieszeni.
-Miałeś nie palić.-wyszeptałam i poszłam w stronę mojego pokoju.
Może nie obiecywał mi tak dosłownie, że nie będzie palić, ale rozmawialiśmy już o tym i miał się ogarnąć z paleniem. Wiem, że w jego wieku baaardzo dużo osób pali papierosy, chociażby dla fejmu, ale niech nie pali w moim otoczeniu, nienawidzę tego!
Weszłam do salonu, moja mama siedziała na kanapie i czytała coś, przyspieszyłam tempo.
-Martyna, musimy porozmawiać!- wstała i podeszła do mnie.-Czy ty kiedyś zrozumiesz, że chodzisz do szkoły po coś?! Czy ty kiedyś zmądrzejesz?! Dziewczyno, ty możesz nie zdać!-zaczęła krzyczeć.
-Hmmm... to o czym się dowiedziałaś? Coś nowego czy co?- uśmiechnęłam się chamsko. Wiem, że moja mama ma zbyt dobre serce by się ze mną tak kłócić, zaraz się opanuje i będzie mnie przepraszać, a ja mogę się z nią pobawić w prowokowanie do kłótni (tylko dla niej i dla ojca nie jestem zbytnio miła). Jestem obojętna w ich życiu, dbają tylko o to bym u nich mieszkała, uczyła się i żebyśmy robili wrażenie normalnej rodziny.
-Dlaczego mi nic nie wspomniałaś o wagarach?! Dlaczego teraz i to przez twojego wychowawcę się dowiaduję?!-kontynuowała.
-Robisz słodkie miny jak się złościsz.-powiedziałam cicho.
-Czy ty w ogóle nie myślisz?! Nie bądź szmatą i wyraź trochę skruchy!
-Mamo, czy ty przeklnęłaś?- zdziwiłam się.
-Widzę, że nie potrzebnie sobie gardło zdzieram. Dlaczego wracałaś zawsze tak jak kończysz lekcje, a wychodziłaś wieczorami? Czy mam podejrzewać, że jesteś dziwką?!-nie wierzyłam własnym uszom.
-Spierdalaj, myślałam, że jesteś moją matką!- na serio przestałam wierzyć, że to ona.
-A ja, że ty moją córką.- spoliczkowała mnie.
Jeszcze przez chwilę udało mi się udawać twardą, zdążyłam dobiec do pokoju.
Wybuchłam płaczem. Jeszcze nigdy mnie tak nie zdołowała, nikt jeszcze mnie tak nie obraził.
Policzki mnie paliły od uderzenia, łzy skapywały jedna po drugiej na podłogę. Było mi tak źle, że nie mogłam złapać oddechu. Niby nic się nie stało, PRZECIEŻ TYLKO MOJA WŁASNA MATKA SIĘ MNIE WYRZEKŁA. Nie wiem co ona miała na myśli, ale ja tak to odebrałam.
Gdy się trochę uspokoiłam, usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu.
-Martyna nigdzie nie idzie! Już nigdy nigdzie z Tobą nie pójdzie. Nawet nie chce Cię znać.-usłyszałam głos matki.
-Nie, będzie pani o takich rzeczach decydować.-powiedział stanowczo Patryk.
-Wyjdź!- krzyknęła.
-Wiesz co... odczep się ode mnie i od Martyny! Ty nigdy nie dowiedziałaś i nie dowiesz się co to przyjaźń! Nie wiem co jest z Tobą nie tak, ale powinnaś się zmienić i zainteresować swoim dzieckiem!-wygarnął jej.
Pierwszy raz usłyszałam takie słowa z ust Patryka. Zawsze miał szacunek do starszych, a szczególnie do moich rodziców. Wcześniej nie ośmieliłby się czegoś takiego zrobić, nawet jeśli widział jak się wobec mnie zachowywali. Więc co się z nim dzieje?
Patryk energicznie otworzył drzwi do mojego jasnozielonego pokoju.
-Martyna wszystko okej?- spytał się wrażliwie.
-Eh...nie wiem sama, nie wytrzymam z nimi.-wytarłam ostatnią łzę z policzka.
-To...nocuj dzisiaj u mnie.- przytulił mnie.
-Jak to? Twoi rodzice mi nie pozwolą, wiesz jak było.
-Nie ma ich dzisiaj wyjechali na jakąś delegacje, wrócą po jutrze.-powiedział.
-Jesteś najlepszym przyjacielem z najlepszych.- pocałowałam go w policzek i wzięłam się za pakowanie rzeczy.